Daleko mi do prędkości z jaką powstają nowe szale i swetry na innych blogach ;)

Ale przynajmniej mam poczucie, że nie osiadłam na stałe przed kompem i cośtam w między czasie dziergam ;)

Robiąc ostatnio na drutach olśniło mnie wreszcie czemu mi to tak wolno idzie.
przyczyna jest dość prozaiczna....
bo jak tylko się za coś biorę, to zaraz zaczynam myśleć o czymś następnym i o tym, że mi jak zwykle na to czasu zabraknie i zaczynam się w sobie plątać.
Trochę ostatnio z tym walczę i staram się planować sobie popołudnie zaraz po przyjściu z pracy, dzięki czemu przestałam się miotać po domu ;D
No a szaliczek zaczął widocznie się wydłużać ;)
Przy okazji drutowania staram się wrócić do jeżdżenia na rowerku, choć oczywiście dużo przyjemniej robi się na jakimś wygodnym siedzisku ;D

Ale się rozpisałam ;D to teraz parę zdjęć ;)




A tak z innej beczki. dziś był dzień bez samochodu i muszę przyznać, że tak potwornych korków to ja w Warszawie dawno nie widziałam, tak sobie wszyscy wzięli (chyba na opak) ten dzień do serca ;D
Remont uznaję za skończony, może w przyszłym roku znowu zaszalejemy w jakimś pokoju ;D
A żeby kuchni stało się zadość zamieszczam foto sprawozdanie ;)

Tym razem kupiliśmy farby z mieszalnika (oczywiście jednej za dużo a drugiej za mało -_- )


I zabraliśmy się za demontaż kuchni, no bo to dopiero drugie malowanie i na spokojnie trzeba poprawić wszystkie fuszery dewelopera :D jak wiadomo doświadczenie nabywa się z czasem, czego nie zauważyliśmy 5lat temu, to naprawiliśmy teraz :D

Tu Janek dzielnie demontuje pochłaniacz :D Lodówka przemieściła się na środek kuchni, a kargo zostało wyprowadzone do pokoju, dodatkowo nasza sypialnia zmieniła się w kuchnioskład, a my przeprowadziliśmy się na futon :D


Zdjęcie drastyczne, czyli co zbiera się pod lodówką przez 5 lat ;D


Havoc za to obrał strategiczną pozycję w kablach i czekał aż będzie się coś działo


Po parodniowym szaleństwie ściany zmieniły drastycznie kolor


i niepewni swoich odczuć co do nowego koloru otoczenia zaczęliśmy wszystko wieszać na miejsce


A tak nam to ostatecznie wyszło :D






A tu kuchenny bonus, czyli
"jajko pl0x"




Havciak uzależnił mi się od przepiórczych jajek ;D i niech mu to idzie na zdrowie ;)



to już koniec remontów, freta oczywiście nie, wracam teraz do normalnej tematyki robótkowej :)
oczywiście w następnym poście
Oj jak ja dawno nic nie pisałam... Ale to głównie dla tego, że nie mam o czym, a nie dla tego, że mi się nie chce ;)

pokazałabym nasz wyczyn kuchenny, ale najpierw muszę skończyć tam sprzątać ;)
szaliczek też bym pokazała, ale jakoś ostatnio mi zwolnił...

Wzięłam się za to za intensywne zwężanie spodni i chyba zrobię o tym jakiś tutorial, bo może komuś się taka wiedza przyda ;)

Mam nadzieję, że znajdę dziś trochę czasu żeby dopaść jakąś następną parę i ją obfocę ;)

Odkąd zamówiłam lalkę Lotus wsiąkłam w forum DoA i przeglądam sobie zdjęcia dollfów.
Mimo kilku stylizacji Lotusa, które mogą odstraszyć człowieka, dalej twierdzę, że to był dobry wybór :)

Zakochałam się za to ostatnio w dollfiątkach Pukipuki firmy Fairyland.
są tak przesłodkie, że może sobie w przyszłym roku na urodziny taką sprawię :D
I sklep oferuje nawet wysyłkę do Polski :D