a właściwie to moja i męża :)

a jaka wina? a porzeczkowa  ^ __ ^

Dzięki moim kochanym rodzicom udało nam się zdobyć 10kg czarnej porzeczki.
I od wczoraj przerabiamy ją na wino domowe.

I tu znowu zaprzęgliśmy kitchen aid'a do pracy. I jego całkiem niezłą przystawkę do przecierów.
- przystawki. trzeba było ją co jakiś czas gruntownie czyścić, bo się zapychała resztkami (a może to wina drobniutkich pesteczek?).
+ wytłoki były suchutkie ^^ a i tak mąż zrobił z nich esencjonalny kompot siekierę ;P





teraz przecier leżaczkuje sobie w balonie z wodą i cukrem i czeka aż zastartują drożdże :3
Uwielbiam wina domowe :D

PS. kotek już się zagoił, będę miała lekko uśmiechniętego palca ^^ i kolejne doświadczenie w konwersacjach ranowych ze znajomymi  hehe
Przede wszystkim dziękuję Wszystkim bardzo za życzenia :*

 ~  .  ~

A dziś wpadłam pochwalić się moim nowym kotkiem ^^

Zdjęcie poranne komórkowe


Kotek ma dźwięczne imię "rana cięta na opuszku palca" i wykonałam ją wczoraj wieczorem zgrabnym ruchem ( szybszym niż oko) za pomocą moich ukochanych, ostrych nożyczek do obcinania nitek ^^

po zdjęciu kotka z palca, palec ów przypomina inspirację mapetami i uśmiecha się radośnie ;) (na szczęście niezbyt głęboko)
ech i jak ja teraz będę lalki malowała ;___;

;)



tak tak, jest taki program, no bo przecież nie o sobie mówię ;)

Odkąd w podstawówce przeczytałam wspaniałą i pouczającą książkę "Chłopak na opak/ Raz gdy chciałem być szlachetny", wyrył mi się w pamięci bardzo mądry i praktyczny cytat (chyba z chłopięcej łazienki)

" mądrzy ludzie żyją w brudzie "

Nie twierdzę tu, że od razu należy sobie robić syf w domu i wzywać na pomoc nasza polską panią Rozenek.
Ale prędzej by mi zaszkodziła sterylna czystość w mieszkaniu niż trochę kurzu i nie myta co 10minut podłoga w kuchni.

No a wracając do domo paniowania, to chwilowo mi to nie grozi ;(

Ale na pocieszenie z okazji mojej dzisiejszej 30teczki. Wiecie, że mnie ta zmiana cyferki z 2 na 3 jakoś zupełnie nie ruszyła? W sumie to w ogóle nie czuję zmian :3
A wracając do pocieszania. Więc na pocieszenie nauczyłam się składać ręczniki na modłę Anthii Turner :3

A w ogóle oglądając pobieżnie obie Perfekcyjne Panie, zauważyłam pewną różnicę, zresztą dość zasadniczą.
Anthea jest maniaczką naturalnych środków czyszczących, ocet sok cytrynowy, soda itp to jej powszechne środki walki z brudem. Natomiast nasza polska odpowiedniczka jest już Panią na sponsoringu i uwielbia ręczniki Foxi i produkty Cif ;)  [ci producenci niestety nie sponsorują mojego bloga, a szkoda]

Dla tego raczej nie pojawią się tu oceny środków chemicznych(brak sponsoringu), a mam parę ulubieńców i parę bubli "wspomagających" zasprzątaną panią domu ;)

To idę poić się procentami i karmić cukrem, w końcu nie co dzień ma się 30tkę :3
było gradobicie ^^

Janek upolował dwie sztuki z balkonu



Chwilowo poza wegetacją popracową walczę jeszcze z paroma rzeczami, więc robótkowanie śpi. Zastanawiam się czy to przez to, że rzeczywiście mam co robić, czy po prostu zniechęca mnie fakt, że próbka którą zrobiłam może być niewymiarowa ;P
Na tygodniu muszę się zmotywować i ją wymierzyć....

A teraz smaczniejsza część.

1. ciasto.
Przekonana przez Brahdelt że nawet kaloryczna tarta nie ma kalorii ;)
upiekłam to cudo w wersji truskawkowo - jagodowej .
Najpierw zaskoczyła mnie pozytywnie konsystencja surowego ciasta, taka aksamitna~~ a potem smak. No po prostu Mniam ^^
Na pewno do niej wrócę za jakiś czas~~ przy okazji mój nowiutki nabytek zwany filiżanką do kawy ^^


2. moje roślinkowe mniam.
Nigdy nie byłam amatorką roślin kwitnących, zawsze mnie satysfakcjonowała ich zieleń i oznaki życia.
Dla tego uwielbiam mojego winobluszcza na balkonie, bo jemu nic chyba nie zaszkodzi.

Ale przejdźmy na ogródek jadalnej roślinności.
Zaczęło się od zestawów nasionek z Ikei, przy których sianiu wykazaliśmy się totalną amatorszczyzną, potem dałam ciała przy kilku innych nasionkach, aż wreszcie się nauczyłam, że nasionek nie przywala się "toną" ziemi. A tabletki torfowe stały się moją drugą miłością :3

Dziś tylko moje ukochane maleństwa, bo reszta zdjęć jakoś mi nie wyszła ;___;
Mój młodziutki groszek cukrowy (zasponsorowany przez Brahdelt: dzięki :*)

 Mięta (kurcze nie pamiętam jaka), jedna z ofiar mojego amatorskiego podejścia do siania.
Na szczęście jakoś biedula ciągnie i odkąd zyskała porządną doniczkę, to zaczyna powoli korzystać z życia.

 A tu moje najmłodsze dziecię. Tymianek ^^


Podsumuję sobie tą zieleninkę na przyszły rok:

1. nie przysypuj nasion wysypanych na tabletce torfowej ziemią.
2. tabletki w otoczce są fajniejsze, ale te w doniczusiach mają większy urok ;D
3. nasionka lubią wilgoć
4. nie zapomnij ich podlewać jak już się zmienią w rośliny, bo ci umrą z nienacka
5. podpisuj co siejesz, bo potem odkryjesz jakąś tajemniczą roślinność, którą nikt nie jest w stanie zinterpretować, a pachnie jak młoda marchewka ...

Jak ja uwielbiam świeże zioła :3

a na deser zaspany bonus:

Fretka w ciemnym kącie.