Dzisiejszy post jest w całości pod znakiem liści ^^

Na pierwszy rzut moja najszybsza robótka ever, czyli liściata chusta ^^

Na razie się suszy, ale obiecuję sesję na ludziu, jak tylko wyschnie, a ja nie zapomnę zabrać jutro statywu z pracy ;)

rozwieszona do zdjęcia

a tu już naciągnięta do blokowania

włóczka: w miarę cienkie niewiadomoco
druty: 4


Ale żeby liści nie było przypadkiem za mało, mamy jeszcze Havoca.
Który jak tylko widzi kogoś w okolicy balkonu koniecznie chce tam wyjść (o dziwo na dwór poza domem już go tak nie ciągnie)


Zaczynam podejrzewać, że to szum liści i pomruk doniczek tak pociąga ogona, bo moje kwiatki są po prostu ukochanym obiektem freta. W szczególności upodobał sobie podłoże w którym rosną ;D






Dzisiejszy bonus = Ziemniak, po niezbyt owocnych wykopkach, ale na nosie i tak zabrał nieco ziemi do domu ;D
aetto, Lacrimoza to czysta słodycz, jakże jej się bać ;) choć koleżanka twierdzi, że Lacri patrzy w stylu " jestem taka słodka, dasz szyję???? " to może racja, że jest się czego bać *w*

Bovary, oj tam Puki poza zasięgiem, wszystko jest kwestią opracowania dobrego planu. Dzięki za pozytywne lalkowe odczucia ^^

~***~
Pochwalę się, ciałko Rizy pojechało już do nowej właścicielki, a ja zakupiłam za nie nowe ciałko dla Yuri (przyjedzie za jakiś miesiąc do dwóch :/ )

a teraz pracuję nad stylizacją Chroma, zmieniłam mu już makijaż, ale to idzie jeszcze niestety do poprawki, uszyłam tez czarny mhroczny sweter, powoli do przodu ^^
Zdjęcia zrobię jak już uznam, że jest taki jak bym go chciała ;) a to powoli się zbliża do mojej świadomości :D

~***~

A wczoraj, jakoś tak wieczorem zajrzałam sobie nieopatrznie na Ravelry i przypadkiem rzuciłam okiem na najpopularniejsze projekty. I co znalazłam? Zabawę w dzierganie tajemniczego szala ;D
Nie wiem jak długo wytrzymam takie tempo, ale póki co jestem w miarę na bieżąco, zrobiłam już 2 części i widzę, że właśnie pojawiła się trzecia.

Jeśli ktoś ma ochotę na szalocosia, to zapraszam na Ravelry


tak wygląd pierwsze 20 rzędów (część pierwsza)

a tu już przebrnęłam przez część drugą (21-60 rząd)


szaleją sobie na niezbyt grubej kremowej włóczce, nie wiadomego składu :/
na drutach 4mm

jak skończę z tymi listkami, to wracam do moich normalnych projektów
- Szechereżaby, która śpi od lipca
- czarnego kwaituszka, któremu urwałam ramionka i jeszcze nie miałam kiedy przyszyć
- i nowej wersji prążkowca, który już powoli sobie kiełkuje wieczorami ^^

buziaczki wszystkim :*

edit:
część 3 - 22 listki (całe 2 rządki więcej )


Wiem wiem, miało być włóczkowo, ale wreszcie obrobiłam sesję z Wilanowa, więc póki co wrzucę zieloną i słoneczną sesję wampirkową.

W rolach głównych:
Notdoll Aletheia - Lacrimosa
Crobidoll Yeon-Ho - Flo (własność Brahdelt)

miłego oglądania



































Tytuł postu znowu powinien nawiązywać do zaległości ;D

Wrzesień jako taki nie powinien mnie już zupełnie ruszać, bo już nie dość, że szkoły mam za sobą, to studia też. A jednak jakimś dziwnym trafem od początku zeszłego tygodnia jestem tak zarobiona, że nie mogę sobie znaleźć czasu na spokojne leżenie dupą do góry. To znaczy znajduję wieczorem. Ostatnio nadrabiamy serial Scrubs, który w Polsce został przetłumaczony hmm...jako " Chorzy doktorzy" a przecież scrubs to ewidentnie są lekarskie ubrania robocze - czytaj fartuchy :) no ale rozumiem, kreatywność tłumaczy i bla bla...
A wracając do tych wieczorów, to jestem już wtedy padnięta i nie do końca chce mi się jeszcze coś robić :/

ZALEGŁOŚCI

Zacznijmy więc od misia ^^
Nie jestem pewna czy chciałam osiągnąć coś dokładnie takiego, ale robienie go było tak fajne, że rekompensuje mi to moją kaleczność w formowaniu łebka, bo i tak wyszedł mi misiowy słodziach *^v^*


Dorzucam też zajawkę poremontową z przedpokoju ^^
Więcej na pewno pokażę, no ale wiecie, trzeba się zmobilizować do wzięcia aparatu w łapkę ;_;
Wychodzi ze mnie fotograficzny leń...


Ach, w zeszły czwartek wybrałyśmy się z Brahdelt na planowany już od dawna, wypad do Wilanowa. W oddali widziałam słynną już Świątynię Opatrzności, wyglądającą jak hmm... hmmm... wielki betonowy czop....

Ogród okazał się wielkim ugorem ogrodzonym siatkowym płotem, ale część dzikiej przyrody nie została skalana koparami i spychaczami, więc udało nam się co nieco uwiecznić.

Zostałyśmy nawet okwakane przez faunę sunącą po wodzie, ciekawe czy chciała nas zniechęcić, czy po prostu miała nadzieję, że się załapie do sesji ;D


Jako żywiczny pierwszy plan brutalnie wykorzystałam Lacrimosę, która jest na chwilę obecną w najlepszym stanie stylistycznym i nawet ma już skończone ok 70% docelowej stylizacji ^^



Więcej sesji, jak obrobię ją już docelowo w photoshopie ^^

A jako dzisiejszy bonus, Yuri (cały czas myślę nad imieniem) na ciałkowych przymiarkach.
Ciałko Aria Doll (notabene od Brahdeltowej Narvy) pasuje idealnie i kolorem i rozmiarem, tylko moje będzie miało biuścik B a nie to biuściszcze EEEEE~~~(Janek oczywiście wolałby to EEEE)
ech życie ;D


obiecuję więcej wełny/włóczki następnym razem

buziaczki wszystkim :*