najwyższy czas zakończyć róziowego.
temat róziowy zakończony, czas rozpocząć temat drapieżny
Szaligator był zrobiony z wełny Yunlu As Kartopu, czy jakoś tak i była to niestety totalna porażka, bo wyszło ogromne, mięsiste monstrum, a nie szalik.
Nie pozostaje mi teraz już nic innego jak podkręcić prędkość machania drutami i liczyć na to, że mi starczy włóczki, bo jak nie, to czekają mnie zakupy, których chciałam uniknąć (staram się wyrobić to co mam, a tak to na pewno coś nadprogramowego kupię) -_-
a jak wiadomo szale zazwyczaj kończy się blokowaniem, więc zabrałam się do tego, zaczynając od usunięcia fretkowej powłoki zapachowej ;)
Okazało się przy okazji, że nie mam gdzie zblokować tego tasiemca, więc sprytnie złożyłam go na pół i obszpilkowałam.
I tu było by bardzo szczęśliwe zakończenie, gdyby nie to, że uwierzyłam fretowi na "słowo", że on sobie spokojnie gdzieś w mieszkaniu śpi.
Rano szczęśliwa, że fret nie dotarł do blokującego się szala, poszłam zobaczyć czy już wysechł.
I tak, oczywiście wysechł, ale fret raczej nie spał wieczorem w pokoju....
tylko delektował sie wpychaniem między warstwy szalika i wyciąganiem przy okazji szpilek.
Świnia jedna kudłata, piżmowa...
Na szczęście szkód nie wyrządził żadnych i szal o dziwo też zdążył nabrać już wyznaczonych mu kształtów, bo jakby tak się nie stało to bym chyba freta zblokowała w ramach zemsty....
Czas zakończyć różową tematykę zdjęciami gotowego produktu, mam nadzieję, że docelowa właścicielka pozwoli się z szalem sfotografować, to pokażę później zdjęcia na ludziu ^.^
a na razie tylko na kanapie ;)
temat róziowy zakończony, czas rozpocząć temat drapieżny
czyli mój zeszłoroczny szaligator postanowił się rozmnożyć ;)
Szaligator był zrobiony z wełny Yunlu As Kartopu, czy jakoś tak i była to niestety totalna porażka, bo wyszło ogromne, mięsiste monstrum, a nie szalik.
W tym roku robię go z włóczki Kashmir (tej samej co Szeptany sweterek) i mam nadzieję, że tym razem szaligator będzie bardziej przydatny.
zaczęłam od testu na drutach 4 i wyszedł mi cieniutki wężyk a nie aligator, przerzuciłam się więc na druty 5,5 i dwie nitki kashmiru (środkowy zwierzak) jednak wyszedł trochę za bardzo zbity i sztywny, więc ostatecznie prace ruszyły na drutach 6,5 :) (skrajnie zielona głowa).
zaczęłam od testu na drutach 4 i wyszedł mi cieniutki wężyk a nie aligator, przerzuciłam się więc na druty 5,5 i dwie nitki kashmiru (środkowy zwierzak) jednak wyszedł trochę za bardzo zbity i sztywny, więc ostatecznie prace ruszyły na drutach 6,5 :) (skrajnie zielona głowa).
Przy okazji, brzeg szalika robiony w łąńcuszek wygląda dużo gorzej niż taki robiony na " chama" normalnie prawymi oczkami (dzięki tej metodzie szaligator jest tak przyjemnie nierówny po bokach)
Nie pozostaje mi teraz już nic innego jak podkręcić prędkość machania drutami i liczyć na to, że mi starczy włóczki, bo jak nie, to czekają mnie zakupy, których chciałam uniknąć (staram się wyrobić to co mam, a tak to na pewno coś nadprogramowego kupię) -_-
wszystkim życzę wesołych świąt, a ja lecę nadrabiać zaległości mailowo blogowe