Szalik chwilowo rozrasta się z prędkością ślimaka idącego po lodzie pod bardzo stromą górę...
Co za czasy, żeby szalik był mi wyzwaniem...
Ale tym razem jak się już go podjęłam, to nie odpuszczę.
W ogóle jestem zdjęciowo załamana, bo rano wstaję i jest ciemno, wracam do domu i też już normalnie zdjęcia nie jestem w stanie zrobić, bo szarówka już mi światło skutecznie ogranicza....
Z kilku dobrych dla siebie rzeczy:
W końcu postanowiłam ogarnąć zdjęcia gromadzące się na dysku i uporządkować je w jednym miejscu.
Przy okazji uzupełniam bloga sąsiedniego ( http://ferretsnook.blogspot.com/ ) w lalkowe zdjęcia wszelakie.
Jeśli sprzątając znajdę przypadkiem jakąś perełkę zdjęciową, oczywiście się nią podzielę ;)
To wracam do przeczesywania zdjęć nieogarniętych~~
Miłego wieczoru wszystkim :*
druty
Zauważyłam ,że dzisiaj działasz na swoich blogach. Musisz je ruszać , bo zarosną kurzem.
OdpowiedzUsuńTak trochę nie wyraźnie pokazałaś szaliczek . Najważniejsze , że się wydłuża. Czekam na ciąg dalszy i na jakąś perełkę. Pozdrawiam.
Listopad jest chyba moim najmniej lubianym miesiącem. Szaro, buro, ponuro. Jak jest słoneczny dzień, to i tak o 16 już ciemno. Niech już lepiej będzie prawdziwa zima ze śniegiem i lekkim mrozikiem. A nie takie byle co.
OdpowiedzUsuńSzaliczek zapowiada się nieźle. Dla pocieszenia powiem, że nie tylko Ty masz takie tempo. Trzymam kciuki za lepszy przyrost ;)
Zapraszam po odbiór wyróżnienia na mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńGdzie się podziewasz? Zapraszam po wyróżnienie :-)
OdpowiedzUsuń