najwyższy czas zakończyć róziowego.a jak wiadomo szale zazwyczaj kończy się blokowaniem, więc zabrałam się do tego, zaczynając od usunięcia fretkowej powłoki zapachowej ;)Okazało się przy okazji, że nie mam gdzie zblokować tego tasiemca, więc sprytnie złożyłam go na pół i obszpilkowałam.I tu było
Dopadła mnie ta potwora już jakiś czas temu, więc postanowiłam jej w zeszłym tygodniu dać sobą zawładnąć i nasycić się na jakiś czas.Mam nadzieję, że ten tydzień zorganizuję sobie lepiej niż poprzedni, bo mam tonę rzeczy do nadrobienia...po pierwsze odkąd postanowiłam wziąć się ponownie za odchudzanie
z okazji zawianego i zaśnieżonego dnia, rozgrzewająca sesja freciego zapaśnika
W niedzielę Paweł Loroch w Antyradiu puścił sobie utworek z płyty Mutter Rammstein'a, niby nic, a mi się zebrało na wspomnienia z początków studiów ;) (wtedy kupiłam tę płytę i wałkowałyśmy ją ze współlokatorką do upadłego)Wczoraj wykopałam ją żeby zrobić sobie tło muzyczne do sprzątania i tak się
Szaliczek rośnie sobie powolutku (nie pytajcie jak zrobiłam to zdjęcie będąc sama w domu ;D )Ale, że na dworze rano robi się jakoś tak nieprzyjemnie chłodno, nadeszła pora na przerywnikCzyli mitenki podyktowane chwilą :) Niby akryl, a jednak w łapcie cieplej wzór : Emerald Green Handwarmer - creativeyarn