Bo jak to tak nie pójść w Korei na grilla - Seoul dzień 14

Ale zacznijmy od śniadania ;)
Dziś trochę bardziej po europejsku - granola.


Plan był prosty, katedra na Myeongdong, kawka, basen, grill.

Punkt pierwszy odhaczony. Neogotycka katedra. Całkiem ładna, jedyne co było dziwne, że w środku było nietypowo ciepło.





Gołębie są wszędzie ;)




Kawa też została gładko zrealizowana. A potem zobaczyliśmy koło wielkiego, wysokopółkowego domu towarowego jakieś stragany. Pamiętacie straganik z podróbkami z pierwszego postu o naszej wizycie na Myeongdong? To był tak zwany pikuś ;)
Tak więc u podnóży drogiego domu towarowego znajduje się mekka podróbek, akcesoriów kuchennych, ubrań ala "Faszyn from Raszyn" i jedzenia w cenach bardziej lokalnych.
Zasada na takich bazarach - płać gotówką - możesz się wtedy nieco potargować, a za większe zakupy dostaniesz upust. 
Wyszliśmy z bazaru z kilową torbą orzeszków pini i kilową nasionek konopii (dobre zapasy zdrowych dodatków do jedzenia nie są złe ^v^)



bonusowy punkt - lody :) Baskin Robins jak zwykle daje radę ^v^


Potem odsapnęliśmy nieco, skoczyliśmy na basen i dobrze wymęczeni i głodni ruszyliśmy na wypaśna kolację - koreańskiego grilla.

Grille wyglądają tak

Knajpka (poza godzinami wieczornymi) wygląda tak


 Grill śmiga zasilany rozżarzonymi brykietami


A tu juz mamy całość (prawie, bo część mięsa mam na taborecie) - mięso (boczek, podgardle), trzy różne zupy (na zimno z kiełkami, na ostro z tofu i coś ala jajecznica), grzyby, kiszonki, czosnek do grillowania, sałata do zawijania mięsa, cebulka, ostry sos, sól i sproszkowana soja (kinako).
+ piwo.



Jakie to było dobre *^v^*

3 komentarze:

  1. Taki grill robi wrażenie . A zauważyłam , że na bazarku nie byliscie jedynymi białymi .

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka piękna europejska katedra! *^V^* Ciekawe, kto i kiedy ją wybudował. I dlaczego. Czy w Korei/w Seulu jest duża chrześcijańska społeczność?
    Taki grill to ja rozumiem, a nie Polska-style - ogromne kotlety i kiełbachy, a do nich w ramach warzywa najwyżej ketchup czy musztarda... Chyba czas wypożyczyć działkę od mamy i coś takiego zorganizować! ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś niesamowitego! Sama nie wiem, co mnie bardziej powaliło - katedra czy grill. Że już nie wspomnę o poziomie obżarstwa. Widać,że Koreańczycy nie żałują sobie i gościom jedzenia.

    OdpowiedzUsuń