Pałacowi na pohybel - Seul dzień 6

Wytrwały i zaprawiony turysta się nie poddaje, więc dziś zaatakowaliśmy Pałac po raz kolejny :)

Ale najpierw śniadanko - dziś bieda exclusive czyli kawa rozpuszczalna z mlekiem, gimbap z rolki, sernik z pudełka i zapiekanki z paczki ;)


A potem kicnęliśmy z buta do pałacu Gyeongbokgung :)





Prawdę powiedziawszy to czuliśmy się trochę jakbyśmy przeżyli déjà vu.
Ta sama architektura, kolorystyka, niedobór zieleni, ino większe niż poprzedni kompleks pałacowy...
Ale udało nam się wyciągnąć z tego miejsca trochę innych, niż dwa dni wcześniej, zdjęć ;)










PS. robienie zdjęć w okularach przeciwsłonecznych jest swego rodzaju wyczynem ;)

Styrani pogodą i powierzchnią jaką ten kompleks pałacowy zajmuje pojechaliśmy na Myeong-dong.
Dzielnicę kosmetyczno, ciuchowo, jedzeniowo uliczną. Najłatwiej toto porównać do Tokijskiego Takeshitadori. Różnice, na każdej przecznicy masz sklepy Holika Holika, Tony Moly, Skin Food, Etiude House i wszystkie drogeryjne brandy wysławiane w Europie jako highendowe cuda. Dowodem tego, że te sklepy są stricte pod turystów? Przed każdym ktoś wrzeszczy zachęcając do wejścia, zaczepia turystów, a jak już wejdziesz, to obskakuje cię minimum jedna ekspedientka prawie że sapiąca na ciebie byle ci tylko coś wcisnąć.
A wystarczy, że człowiek wejdzie do sklepu z kosmetykami ze średniej półki i już pies z kulawą nogą cię nie napada (czyli tak jak lubię) tylko czeka grzecznie na bycie potrzebnym.

Prawie zapomniałam o obiadku:
seolnongtang
- baegse seolnongtang
+ kimchi (jedno z lepszych jakie jadłam)
http://www.kood.co.kr/





Zawiało nas więc do Alandu, po kosmetyki Klairs i do Stylenanda Pink Hotel, żeby poszperać po ubraniach :)
No i do Uniqlo, bo czemu nie.
Z Alandu wyszłam obładowana Klairs'em, z Stylenandy wyszarpałam jedną bluzeczkę, a z Uniqlo parę sportowych ubrań :3






W międzyczasie porozkładały się też wszelakie street food'y, takie jak kulki mięsne, lody z miodem, ciastka rybne, tosty z jajkiem, ser itp.




Człowiek spragniony dizajnerskiej torebki mógł tez nabyć takie cuda jak "na odległość udaję issey miyake" czy "Yves saint taurent" i wiele innych..



2 komentarze:

  1. Myślałam, że zrobiliście coś na pohybel pałacowi w Korei Północnej, taka mała prowokacja polityczna!.... *^W^*
    Podoba mi się monumentalność tej architektury i założeń pałacowych, czuć rozmach i majestat.
    Jedzonko jak zwykle smakowite, uwielbiam te kluski ryżowe, awww!.... ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Udane zdjęcia pałacowe. Dla mnie to nie jest codzienność , to egzotyka .

    OdpowiedzUsuń