Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zurych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zurych. Pokaż wszystkie posty
W ostatni czwartek 19tego Listopada o 18tej w Zurychu rozbłysły świąteczne światełka na Bahnhofstrasse. Postanowiliśmy (ja postanowiłam tak po prawdzie), że się wybierzemy zobaczyć ten wspaniały cud elektryczności przedbożonarodzeniowej ;)

Było cieplutko, pogodnie i bardzo , bardzo przytulnie, bo tłumy były niesamowite. Ale mimo moich niepełnych 160cm udało mi się parę zdjęć pstryknąć :)









Była też śpiewająca choinka :)


Ten czwartek wyznaczył też magicznie zmianę pogody i ze słonecznych 15tu stopni mamy obecnie  +3, czasem słońce, czasem deszcz lub śnieg. Czyli czas wyciągnąć UGGi, rękawice i nauszniki :/

A ponieważ w czwartek było zdecydowanie za przytulnie (tłoczno), to dziś kicnęliśmy na światełka jeszcze raz ;)
Nawiedziliśmy przy okazji jarmark świąteczny koło Opery















a potem uciekliśmy do domu, bo miałam za cienkie rękawiczki i moje wiecznie zimne ręce przeszły w stan zlodowacenia v_v
Ale wypad uważam za udany :3
Trochę mi się post obsunął, bo miał być tydzień temu, ale ostatnio złapałam bakcyla drutowego i zamiast siedzieć wieczorami przed komputerem to dziergam sobie sweterek przed telewizorem. Nadrabiam przy okazji chłamy kinematografii światowej, takie jak "Van Hellsing" (no takiego kiczu to ja już dawno nie widziałam) czy "Abraham Lincoln pogromca wampirów". Czekam z niecierpliwością na "Jasia i Małgosię, łowców czarownic" ;D
Filmy idealne pod druty. A produkcje Marvela  takie jak "Zielona latarnia" czy "Kapitan Ameryka" to nawet na upartego nie wymagają znajomości niemieckiego, bo ich fabuła zazwyczaj opiera się na tym samym mięśniatym scenariuszu ;)

No ale miało być o Zurychu.
Z przykrością odkryłam ostatnio ogromną różnicę między Tokio a Zurychem, i nie chodzi mi tu bynajmniej o architekturę, zaludnienie, jedzenie itp.
A chodzi o toalety.
W Tokio praktycznie wszędzie mogłam zahaczyć i skorzystać, w konbini, domach towarowych.. no nie trzeba było się wysilić żeby skorzystać z ubikacji. w Zurychu już bardziej. Utknęłam z tym dylematem na tej wspaniałej najdroższej ulicy czyli Banhofstrasse i nihuhu. na HB płatne, w makdonaldzie trzeba coś kupić, w sklepach nie ma, w domach towarowych też pustka...

Ale człowiek uczy się radzić sobie w opresji i w Zurychu (centrum) najlepiej jest znaleźć restaurację sieciówki spożywczej Migros lub Coop, albo  udać się na najwyższe piętro jednego z domów towarowych, bo tam zazwyczaj jest restauracja. I tam zazwyczaj jest też ubikacja, zazwyczaj mała i zazwyczaj tłumnie oblegana, a że wszystkie te restauracje to takie szwedzkie stoły płatne za talerz na kasie, to można się spokojnie przemknąć :3

Btw, w ubikacji w podziemiach dworca HB mają niezłą przebitkę walutową. ubikacja 1fr lub 1euro XD

A teraz kolejna porcja fontann, miałam trochę czasu i słoneczny dzień w zanadrzu, pospacerowałam więc po rynku, centrum i przyległościach.
Nie znalazłam jednak fontanny z zielonym bazyliszkiem, za chiny nie pamiętam gdzie była, ale co się odwlecze to nie uciecze :)

Dwie fontanny przy Googlu, tam zaczęłam, bo zostawiłam tam sobie rower :)

Z tej niebieskiej ludzie masowo nalewają sobie wodę do butelek, baniaków, skrzynek z butelkami~~






























na deser statki wycieczkowe  :)



koszenie zegara


i moja trasa rowerowa z Zurychu do Thalwil wzdłuż rzeki Sihl.