Szalik chwilowo rozrasta się z prędkością ślimaka idącego po lodzie pod bardzo stromą górę... Co za czasy, żeby szalik był mi wyzwaniem... Ale tym razem jak się już go podjęłam, to nie odpuszczę. W ogóle jestem zdjęciowo załamana, bo rano wstaję i jest ciemno, wracam do domu i też już normalnie
Ostatni tydzień pokazał mi, że ja to sobie mogę planować co chcę, a on i tak zrobi mnie w jajo... W tym tygodniu będzie inaczej. Mam nadzieję... Mimo wielu przeciwności szalik zacząć mi się udało :) Zaczynałam go 3 razy, bo ciągle nie mogłam dogadać się z elastycznością pierwszego rzędu... Problem
W końcu dorosłam do tego żeby wrócić do dopieszczania siebie i swoich hobby :) Mam jakieś masochistyczne podświadome zdolności do robienia czegoś dla innych (chałturki chałturki...) a zaniedbywaniu swoich prywatnych potrzeb... I tak: hobby1 - lalki - może nie leżą i nie kwiczą, ale stoją i błagają