podsumowanko

Przeczesałam ostatni rok blogowania i z przerażeniem odkryłam kilka rzeczy:

a) mam kupę niepokończonych robótek
b) praktycznie nic nie dociągnęłam do końca

No sami zobaczcie, to jest wszystko co mogę upchnąć w robótkowym podsumowaniu na 2010r.


Wisienką na torcie ubiegłego roku, a właściwie czapką na bracie, była wełniana czapka dla mojego taty :)
Zrobiłam ją z wełny odzyskowej ze sprutego swetra, żre skubana jak stado myszy, ale jak już to kiedyś przedyskutowałyśmy z Brahdelt, to może być jej ukryta zaleta :)
No bo wiecie, podgryzaniem pobudza krążenie i człowiekowi robi się jeszcze cieplej ^^

Do czapki podchodziłam w sumie 4 razy, ale wyszła mi idealnie ^^
wzór: Seaman's Cap wygrzebany na Ravelry
włóczka: PRLowska włóczka z owiec świętokrzyskich ;P robiona w dwie nitki
waga: niestety nie mam pojęcia
druty:4mm
całość wydziergałam moją ukochaną techniką magic loop


W ramach nowego roku postanowiłam zabrać się za wszystko po trochu, ale tym razem skutecznie:
1.
Za siebie.
Od poniedziałku opanowaliśmy trochę regularne żywienie się, przycięliśmy nieco rozmiar i kaloryczność posiłków.
Ponownie dosiadłam rowerek, liczę na spadek poziomu tłuszczu w organizmie i rozruch w moich drutowych zaległościach.

2.
Wracam do rysowania. Muszę, mój organizm się tego domaga, tęsknię za tym i ogólnie źle mi bez tego :( co te studia zrobiły z człowiekiem, ech...

3.
Zdecydowanie muszę ogarnąć moje żywiczne hobby, wsiąkłam w nie fizycznie rok temu, a moje lalki cały czas są jak niedopracowany i wiecznie zaniedbany chaos.

Przy okazji wczoraj odkryłam bardzo sympatyczną rzecz. Odkąd mam moją Janomkę przestałam wyzywać maszynę, a jedynie zdarza mi się zakląć na nici, które zużywam powoli ze swoich zapasów, a nie do końca są tak fajne jak powinny być. To był bardzo dobry odstresowujący zakup ^^

Zajawka lalkowej bluzki i pięknych, równiutkich dziurek ^^

Obiecuję częściej pisać i nie znikać tak bez ostrzeżenia ^^'

PS. Havoc żyje, zrobił się salcesonowaty i kudłaty na zimę. Dodatkowo spotęgował swoją prosiakowatość w kuchni i już nie tylko patrzy się prosząco, ale też drapie po nodze i się sugestywnie obija o człowieka....

4 komentarze:

  1. No, nie postarała się koleżanka, dobrze chociaż, że finisz roku udany! *^v^* Moimi ulubionymi Twoimi projektami jest frywolitkowa serwetka i miś, cały czas się zastanawiam, jak mu się te łapki nie pourywają... ^^
    Dziurki piękne, ja takich nie umiem, ale moja maszyna to już emerytka. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mnie trochę pocieszyłaś. Ja wolę wogóle nie robić podsumowania, ale w sumie to chyba u mnie trochę lepiej (początek roku mnie ratuje), więc czuję się podniesiona na duchu ;P
    To teraz może jeszcze sprowadzisz na mnie wenę? Proszę, bądź dobrą wróżką! Bo moja wena uciekła i nie chce do mnie wrócić :(

    OdpowiedzUsuń
  3. A jaką masz Janomkę? Ciekawe czy taką jak moja... Ja też jestem bardzo zadowolona, chociaż szyję jak ostatnia pokraka, ale maszyna nawet taką parszywą technikę mi wybacza, wszystko świetnie się trzyma, nawet ładnie wygląda i to jest super

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero dziś siadłam na moment do komputera aby zrobić przelew i co widzę . Jakiś niedźwiadek ocknął się ze snu zimowego. Zostałam na tą minutkę dłużej aby napisać , że dziureczki wyszły bez zarzutu . Oczywiście wyrażam swą radość z powodu punktu 2. Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń