szaliczko-start

Ostatni tydzień pokazał mi, że ja to sobie mogę planować co chcę, a on i tak zrobi mnie w jajo...

W tym tygodniu będzie inaczej. Mam nadzieję...

Mimo wielu przeciwności szalik zacząć mi się udało :)
Zaczynałam go 3 razy, bo ciągle nie mogłam dogadać się z elastycznością pierwszego rzędu...

Problem początku szalika już rozwiązałam, a ponieważ sam szalik idzie mi teraz jak krew z nosa, głównie z braku czasu, to będę robiła mu cotygodniowe zdjęcie postępowe, tak dla własnej motywacji ^ v ^


Następna w kolejce będzie ciepła czapka na zimę, a potem albo wezmę się za jakiś nowy sweterek, albo zacznę dokańczać stertkę rzeczy zaczętych, które całkiem sprawnie zalegają mi w robutkowym schowku.
W każdym bądź razie wzięłam druty w garść i mam nadzieję ich już tak łatwo nie puszczę :)


2 komentarze:

  1. Bardzo ładne kolory. Musisz się zdecydowanie przyłożyć do szalika. Idzie zima. A tu w kolejce czeka ciepła czapka. Mam nadzieję , że za tydzień , pokarzesz nam , gotowy szalik. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Włóczkofretko, czy Tobie też ta alpaka tak ucieka z palców? A może masz jakiś sposób na zdyscyplinowanie jej? Mnie osobiście krew zalewa, jak mi połowa oczek w niewytłumaczony sposób spada z druta...
    Kolory boskie. Rozgrzewające, jak przyprawy korzenne. Allspice go nazwij :)

    OdpowiedzUsuń