niby wiosna a u mnie wciąż zima ;)

Środa wraz z ładną wiosenną pogodą zmotywowały mnie do wyciągnięcia ręki po aparat.

uwieczniłam więc kilka zieleninek, póki żyją. Nie ukrywam, że ręki do roślin to ja nie posiadam.
Jedynymi prężnie rosnącymi u mnie roślinkami są sukulenty i kaktusy. Nawet rośliny jadalne odmówiły mi posłuszeństwa. Może to ta Szwajcaria im nie służy? 

Przedstawiam więc moje wiecznie uśmiechnięte zwierzątko - a imię jego Zbigniew ^v^
 

Na balkonie zagrzała miejsca lawenda, niby lawendy nie lubię, ale w formie zielonej i doniczkowej jakoś tak mój uraz do jej zapachu nieco zelżał . Nawet doniczkę ma lawendową :3


A tu potwierdzenie mojego braku ręki do kwiatków jadalnych... mój czwarty!! liść laurowy w ciągu niecałych dwóch lat v_v
1. był felerny, zahibernował się i przez całą zimę pluł mi czymś na okno
2. był żywy, ale przypadkiem go zasuszyłam w zeszłe wakacje..
3. zasuszył mi ostatnio przypadkiem mąż, albo kwiatkowi się zmarło z tęsknoty za mną ;)
4. póki co żyje, ale ma za sobą dopiero niecały tydzień przebywania ze mną ;)

jakby nie było mam teraz pełen słoik suszonych liści i wspomagam nimi od czasu do czasu obiady w trakcie ich gotowania.



a teraz ta zapowiadana zima.
Czyli moje dzierganie i czytanie, bo dziś przecież mamy 

WSPÓLNE DZIERGANIE I CZYTANIE u Maknety


Zima pierwsza - robótkowa
i wcale nie oznacza ona 100% zastoju. Przyznaję, sweter męża chwilowo zamarzł, ale za to mój szal sunie powoli do przodu.
I właśnie tu mamy tą zimę pogrzebaną ;) bo to robótka zimowa. Chętnie bym się przeniosła na coś lekkiego i wiosenno letniego, zwłaszcza, że Brahdelt ostatnio zainspirowała mnie miękkim cienkim sweterkiem.

udzierg zamrożony :



udzierg zimowy acz w gorącym okresie swojego powstawania ;)


nawet merynos poczuł wiosnę i kłębek się ułożył w kwiatuszka


Czytelniczo u mnie niestety w tej chwili plaża (nawet lato mi się wdarło do tego wpisu hehe)
Wróciłam do męczenia "Złodziejki książęk" po niemiecku, próbowałam wystartować ze Stephensonem na Kindlu i jakoś wszystko sprawia, że ani jedno ani drugie nie może ruszyć z kopyta.
Może w przyszłym tygodniu będę miała się czym pochwalić? Muszę więc nad tym popracować.


13 komentarzy:

  1. U mnie z kwiatami to samo. Ja je lubię a one mnie nie, dlatego opiekę nad nimi przekazałam mojemu J. Jemu to lepiej wychodzi :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wszystko oddawalam mamie i tam kwiatki przeżywały swojądrugą młodość. U mnie najlepszym rozwiązaniem są sztuczne krzaczki. Do tej pory się znajomi nabierają na miłorzęba z ikei ;)

      Usuń
  2. Kiedyś miałam straszną ochotę posiadania żarłocznej rośliny. Ale jakoś mi odeszło. Natomiast sukulentów miałam ok. 50 różnych. Powodzenia w hodowli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie się ta rosiczka tak badzo uśmiechała jak poszłam do ogrodniczego po ziemię, że nie miałam serca jej tam zostawiać. Zobaczymy ile ta miłość przeżyje...

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. U mnie mięta i rozmaryn zawsze padają, a bazylia nawet, nawet. A, swoją drogą, bardzo ładne zdjecia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ograniczyłam się do rozmarynu, laura i ostrych papryk. Cytrusów9w nie liczę, bo z nich to owoce za x lat jakieś będą .... chyba... Dziękuję za komplement zdjęciowy :*

      Usuń
  4. Też nie mam ręki do roślin. Jedyne co u mnie się uchowało to odnóżka draceny, którą ćwierć wieku temu dostała moja mama - trzy miesiące jej nie podlewałam i przeżyła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje kwiatki zdecydowanie aż takich uczuć do mnie nie mają :( mam wrażenie, że storczyki to wrecz pokazywały i gedt Kozakiewicza jak je oddawałam mamie... W sumie się nie dziwię, tam żyją do dziś szczęśliwie i kwitnąco.. Ech

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładny taki Zbigniew, łapiesz dla niego muchy? ^^*~~
    Lawendy nie lubię, jej zapach jest dla mnie koszmarny... Migrena gwarantowana! A za zioła nawet się w tym roku nie wzięłam, do wczoraj było za zimno na skrzynki na zewnętrznym parapecie, a zresztą robale mi ciągle zjadały wszystko oprócz rozmarynu i liści laurowych...
    Ładny ten turkusowy kwiatek włóczkowy! ^^*~~ Zrobisz zimową chustę teraz, to już zimą będziesz miała gotowy, dobra strategia! Ja się niedawno zarzekałam, że odechciało mi się na przedwiośniu dziergać wełnę a na dniach trzymałam i mam w planach trzymać w rękach alpakę, hm... *^V^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta puchata alpaka to istne szaleństwo ;) moja już czeka w koszyku na zaklikanie jej i kupienie w końcu...
      a ta lawenda jakoś nie pachnie za intenstywnie, zreszta nie wiadomo ile jeszcze pożyje, bo już się na niej nasłoneczniony balkon odbił i mi przywiędła (właśnie ją ratuję...) ech

      Usuń
  7. w tym momencie wszystkie roślinki prezentują się wspaniale . Robótki też zapowiadają się ciekawie. Proponuję zrobić pokaz roślin i robótek za pół roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. boję się, że roślinki tyle nie dożyją, ale zobaczymy ;)

      Usuń