szalik, a właściwie jego kawałek

Szalik chwilowo rozrasta się z prędkością ślimaka idącego po lodzie pod bardzo stromą górę... Co za czasy, żeby szalik był mi wyzwaniem... Ale tym razem jak się już go podjęłam, to nie odpuszczę. W ogóle jestem zdjęciowo załamana, bo rano wstaję i jest ciemno, wracam do domu i też już normalnie

szaliczko-start

Ostatni tydzień pokazał mi, że ja to sobie mogę planować co chcę, a on i tak zrobi mnie w jajo... W tym tygodniu będzie inaczej. Mam nadzieję... Mimo wielu przeciwności szalik zacząć mi się udało :) Zaczynałam go 3 razy, bo ciągle nie mogłam dogadać się z elastycznością pierwszego rzędu... Problem

Reaktywacja (tak wiem znowu...) :3

W końcu dorosłam do tego żeby wrócić do dopieszczania siebie i swoich hobby :) Mam jakieś masochistyczne podświadome zdolności do robienia czegoś dla innych (chałturki chałturki...) a zaniedbywaniu swoich prywatnych potrzeb... I tak: hobby1 - lalki - może nie leżą i nie kwiczą, ale stoją i błagają

być mężczyzną.. być kobietą?

Carefour sklep(najbliższy hipermarket) , który ostatnimi czasy budzi we mnie więcej zniesmaczenia niż zachęty do kupowania w nim... Mąż szukał dziś mydła, zwykłego mydła w kostce, do rąk i nie koniecznie z rozbrykanym kopytnym w logo. Znalazł je. I tu nastąpiło moje westchnienie.... mehhhh~~ Kerfur uważa, że mydło to rzecz stricte żeńska, więc można

trochę kotka , trochę fretki

Może nie jestem aż taką fanką Hello Kitty żeby posiadać wszystko co się na rynku polskim z nią pojawia, ale.... ale czasami trzeba mieć jakieś odstępstwa od norm dorosłości, więc my jednogłośnie wpuściliśmy Hello Kitty do domu. Nie jako ponton, piłkę, maskotkę, telefon ze znanej sieci komórkowej,

moja wina, moja wina....

a właściwie to moja i męża :) a jaka wina? a porzeczkowa  ^ __ ^ Dzięki moim kochanym rodzicom udało nam się zdobyć 10kg czarnej porzeczki. I od wczoraj przerabiamy ją na wino domowe. I tu znowu zaprzęgliśmy kitchen aid'a do pracy. I jego całkiem niezłą przystawkę do przecierów. - przystawki.

Kotek :3

Przede wszystkim dziękuję Wszystkim bardzo za życzenia :*  ~  .  ~ A dziś wpadłam pochwalić się moim nowym kotkiem ^^ Zdjęcie poranne komórkowe Kotek ma dźwięczne imię "rana cięta na opuszku palca" i wykonałam ją wczoraj wieczorem zgrabnym ruchem ( szybszym niż oko) za pomocą

Perfekcyjna Pani Domu

tak tak, jest taki program, no bo przecież nie o sobie mówię ;) Odkąd w podstawówce przeczytałam wspaniałą i pouczającą książkę "Chłopak na opak/ Raz gdy chciałem być szlachetny", wyrył mi się w pamięci bardzo mądry i praktyczny cytat (chyba z chłopięcej łazienki) " mądrzy ludzie żyją w brudzie " Nie twierdzę tu, że od razu należy sobie robić

A u nas przed chwilą...

było gradobicie ^^ Janek upolował dwie sztuki z balkonu

Mniam :3

Chwilowo poza wegetacją popracową walczę jeszcze z paroma rzeczami, więc robótkowanie śpi. Zastanawiam się czy to przez to, że rzeczywiście mam co robić, czy po prostu zniechęca mnie fakt, że próbka którą zrobiłam może być niewymiarowa ;P Na tygodniu muszę się zmotywować i ją wymierzyć.... A teraz

Jest disco! Jest wszystko!

Czyli Ursynalia 2012 !!! Mam wrażenie, że ta impreza rozkręca się z roku na rok coraz bardziej. Juwenalia Politechniki i UW stoją w miejscu, natomiast SGGW szaleje aż miło ^^ Jakby nie patrzeć, udało się ściągnąć takie sławy jak Slayer, Nightwish, Limp Bizkit, i kilka innych. A mi się i tak

szparagi w krzakach

Odkąd wyprowadziłam się do Warszawy zatraciłam instynkt sezonowy. Do tego stopnia, że przez parę lat zaskakiwały mnie truskawki w maju. Truskawki przestały mnie już na szczęście zaskakiwać, jakoś tak ni ziębią mi ni grzeją. Tu dygresja: jak ktoś przez lata wciągał truskawki i maliny z krzaka, to takie

Mam dość tego przestoju

Wzięłam się w garść po tym jak zobaczyłam datę mojego ostatniego postu(posta?).... Nie mogę tak żyć, kiszę tyle zdjęć na aparacie, a  wszystko przez szalik.... Tak. Szalik. Nie miałam mu czasu zrobić zdjęcia, więc pewnego mroźnego poranka przed wyjściem do pracy wzięłam komórkę w garść i wymęczyłam

A wszystko to wina klusków

Ech, zakochałam się w domowych makaronach (nie tych ciasteczkach, to w swoim czasie). Wczoraj zrobiliśmy lasagne z domowym makaronem i odpłynęliśmy po niej w objęciach smaku potrawy i chrupkości przypieczonego po brzegach makaronu. Spodziewałam się różnicy w smaku, ale to czego dostarczają mi domowo

machu machu łapkami

kilka skłonów, przysiadzik, ze 3 pajacyki i... i czuję się gotowa do podniesienia rękawicy rzuconej mi przez Brahdelt :) Skuszona pysznie wyglądającym jedzeniem doczytałam posta do końca i dałam się wciągnąć w zabawę :) Mam wymienić: - 5 ukochanych seriali - 5 kosmetyków, bez których nie ruszam się