Relaks literacko manualny ^^

Czyli

u Maknety

Przyznam się bez bicia, że nie znałam tego bloga, naprowadziła mnie na niego Brahdelt, za co jestem jej wdzięczna :)

Zarówno drutowo jak i książkowo miałam ostatnimi czasy przerwę, ale powróciłam i im dłużej tkwię w tym, tym mi z tym lepiej ^v^


Stan na dzień wczorajszy, bo to są środy  czytelniczo-dziergane :)
Kończę właśnie dół sweterka i liczę na to, że przed końcem weekendu dobiję do rękawa.
Gdybym nie siedziała z tym swetrem przed telewizorem, zapewne byłby już dawno skończony, no ale~~ ale nadrabiam przy okazji serial Under the Dome, Sama nie wiem co o nim myśleć, poza tym że jest dobry do dziergania. Natomiast pewnego wieczoru ręce mi oklapły przy fimie Ghost Rider2. Matkoż boskoż, co za szmira, no dawno takiego gniota nie widziałam(do tej pory dziwię się że nie poszłam spać, tylko tak przed nim leżałam). Mikołaj Klatka wyglądał jak zaniedbany wsiór odziany w skóry, jego płonąca wersja zachowywała się jakby miała umysł napalonego szczeniaka (psa w sensie), który nie bardzo kuma o co chodzi, ale rzuca się na wszelki wypadek na wszystko. A do tego wszystkiego kamerzysta, który miał jakieś wizje i robił tak niesamowite najazdy kamerą, że też bym chciała wiedzieć co on bierze ;)

No ale, wracając do tematu, mam sobie w domu taką książkę "Koncert Nieskończoności" Grega Bear'a i czytam ją tak mniej więcej raz na 6-7 lat. Pierwszy raz trafiłam na nią w bibliotece jak byłam gdzieś chyba w liceum, potem okazało się, że mąż ma ją w swojej biblioteczce, Więc mam ją swoją własną i na kiedy tylko chcę. Książka ta nie jest jakimś ambitnym cudem, choć bardzo dobrze się ją czyta, Jest historią chłopca który przeszedł do innego wymiaru pchnięty ciekawością i tego jak uczył się tam przetrwać by wydostać się z powrotem na Ziemię. Typowe fantasy, ale mam z nim tak dobre wspomnienia, że lubię je czasami odświeżać :)


Żebym nie zapomniała, upiekłam w końcu bułki z ziemniakiem, wyszły super, są chrupiące z wierzchu i puchate w środku, i rozmiar mają też idealny, takie nie za wielkie, idealne na śniadanie :)



 wróciłam też do malowania lalek, które niestety zabierają mi trochę czasu, a mogłabym go kurcze wykorzystać na druty ^v^'


Drażni mnie od paru dni smuga na oknie, więc chyba nawiążę romans z płynem do szyb i jakąś ścierką i sprawdzę czy lubię myć okna :)

PS. zdjęcia z wycieczki mnie przerosły, ale obiecuję że w końcu się z nimi uporam :)

10 komentarzy:

  1. Jak to "nie wiem co myśleć o serialu"? Skoro jest dobry do dziergania, to jest dobry ;) Zauważyłam, że najbardziej żenujące gnioty stają się zdatne do oglądania przy szydełku.
    Pozdrawiam i dziękuję za wizytę u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe coś jest na rzeczy :) robótki ręczne sposobem na obejrzenie wielu filmów których by się normalnie nie tknęło :3 o, może zbadam temat filmów Marvela, one są dobre pod druty ^v^

      Usuń
  2. Ja czytałam tegoż autora "Pieśń krwi" w szkole podstawowej jeszcze chyba i jak się teraz zastanawiam, to straszliwa szmira to była. A jednak zapadła mi w pamięć :) Bardziej jednak wolę chyba fantastykę z pozaziemskimi koloniami :) Czytam teraz na przykład "Ogień ludzkości" Cobleya i to tez nie jest noblowska półka :)
    P.S. Mycie okien jest do bani. Koty zaraz zasmarowują nosami każdą dostępną wysokość okna :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja właśnie wzięłam drugą część koncertu i postanowiłam go przemęczyć, tak dla zasady. I chyba starczy mi tego autora na kolejnych 7 lat :)
      mycie okien mi na razie przeszło, muszę posprzątać mieszkanie po weekendzie.... ale kto wie, kotów nie mam to co najwyżej mąż może zostawiać mi czoło na szybach.

      Usuń
  3. A gdzie ten ziemniak w bułkach? Czy wyparował i zostawił te małe otworki? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. on jest częścią ciasta, nie jest tak fizycznie widoczny :)

      Usuń
  4. Mam tę książkę od zawsze w zbiorach, ale chyba nigdy jej nie czytałam, natomiast od razu poznałam okładkę!... *^v^*
    Pierwszy rzut oka na ostatnie zdjęcie i moja pierwsza myśl "szminki, jakie ładne kolory"...... *^o^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, mogłabym mieć kilka z nich w formie szminki :3 zastanawiam się od dłuższego czasu czy nie kupić sobie tego Rissian Red (czy jakoś tak) z Mac'a ale jakoś ta cena do mnie jeszcze nie zdążyła przemówić pozytywnie, więc na razie korzystam z tańszych zapasów szminkowych ^v^

      Usuń
    2. Russian Red, a ona jest w ogóle matowa, nie wiem, czy takie wykończenie Ci pasuje, ja nie lubię totalnego matu. Fakt, Macowe szminki są bezsesownie drogie. Polecam Ci Max Factora, L'Oreala i Catrice, nie wydrenują tak portfela. Mam w planach przetestować też kilka szminek Barry M., Lumene i Zoeva, ciekawa jestem jakości, podobno są super!

      Usuń
    3. Catrice ma chyba w kolekcji jakiś szminko lakier do ust, ponoć się zajebiście trzyma, w piątek idę kupować żelazko w Zurychu, to przy okazji przeczeszę kącik kosmetyczny w markecie :3 bo w tym moim Thalwil, to strasznie okrojony asortyment mają...

      Usuń