Dziś tak bardziej na niezdrowo - Seoul dzień 4

Pada dziś od rana więc mamy w planach marketowanie spożywcze.

Budzik - dzień trzeci. Mnie ten dyskretnie zapuszczający radio twór budzi, Janka nawet nie rusza. Na wszelki wypadek mam dodatkowo budzik na telefonie.

Nasz dzień na niezdrowo zacznijmy więc od tostów z serem, sernika i kawy.
PS. czemu w Korei mają lepszy sernik niż w Szwajcarii ? Ciężki, kleisty i serowy. To co ja w serniku lubię najbardziej (a Janek nie)


Hotelowy żel pod prysznic i szampon nie nadają się do dłuższego użytkowania, potrzebowaliśmy również proszku do prania.
Plan na dziś? Lotte Mart i Home plus.

Lotte Mart.
Dom towarowy w którym znajdziemy mydło i powidło do domu, jak również jedzenie ~~
I (o dziwo) Bolesławiec - według znajomej Japonki, kiepski wybór, ale ceny przyzwoite ;)


Z lekkim zaskoczeniem zauważyliśmy, że sklepy lubią wciskać jedzenie i chemię w dużych ilościach. Więc pasta do zębów to tak minimum w 3-paku, proszek do prania starczy ci na rok, a do wielopaków często są dołączane gratisy.
Ale i tak się obłowiliśmy ;)

Umęczeni zakupami przetrąciliśmy coś zdecydowanie tradycyjnego (jedyne chyba co można nazwać zdrowym w dniu dzisiejszym) czyli kimchi sundubu i mandu sundubu - ostra zupa z tofu odpowiednio z kimchi i pierożkami.



I wróciliśmy do hotelu się rozpakować ;)

Trochę plasterków, Listerine - zielona herbata, pasta do zębów, i co nieco pod prysznic


Selekcja alkoholi lokalnych


silikonowe gąbki do naczyń (można nimi myć też twarz i dzieci)


Kawa rozpuszczalna, bo nam się znudziło nacinanie się na słodzone kawy w kombini.


Napój fasolkowy, herbaciane latte i  zapas herbaty kukurydzianej


Kruszony kakaowiec, do porównania z tym zakupionym w Niemczech


I słonycze :3


Po relaksie pojechaliśmy jeszcze do Home plus. w internetach pisali, że to byłe Tesco i ... tak tez było... sklep w stylu europejskich hipermarketów, zgarnęliśmy z niego trochę ciastek i piwo i wróciliśmy do domu.
Sporo rzeczy było drożej niż w Lotte. A proszek ostatecznie kupiliśmy w Daiso ;) 
Daiso w Korei nie ogranicza się do 1000 Wonowych produktów, ale za to miało mały proszek do prania ^v^ firmy LG.

W każdym razie, jeśli będziemy jeszcze wracać na spożywkę przed wyjazdem , to do któregoś Lotte Mart'u.

Dorzucę jeszcze parę foci metra koreańskiego. Tory są zawsze oddzielone od peronu. A przynajmniej ja jeszcze nie spotkałam stacji ze swobodną możliwością rzucenia się pod pociąg. 



I jeszcze parę fotek z naszej okolicy, coraz bardziej utwierdzamy się w tym, że Insadong to super spot wypadowy :) 





2 komentarze:

  1. Widocznie Japończycy tylko czasami rzucają się pod pociąg, bo mają na uwadze, że robią kłopot innym. Koreańczycy mieli to w nosie i rzucali się, jak im się zachciało, no to musieli zabezpieczyć tory!... *^w^*
    Normalnie jutro gotuję sobie coś koreańskiego, takiego mi smaka robisz, awwwww!!!...... *^V^*
    Fajnie się ogląda ulicę, na której nie ma szyldów w kanji, ale są w innych znakach, których i tak nie można przeczytać, hehe....

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiad , dla mnie , wygląda dość egzotycznie ale skusiła bym się . Uliczki nie posiadają chodników ? Ale przyjemne =D

    OdpowiedzUsuń