Relaks zagryziony tuńczykiem - Seoul dzień 11


Za każdym razem jak planowaliśmy relaksujący dzień, to ostatecznie kończyło się na wielogodzinnym łażeniu... Tym razem postanowiliśmy rzeczywiście nic nie robić.
Wyspaliśmy się, zjedliśmy coś lekkiego na śniadanie (ja zjadłam, bo wstałam zdecydowanie wcześniej niż Janek)


Obejrzeliśmy sobie jakąś k-dramę i ruszyliśmy na obiad.
Poszliśmy na "All you can eat tuna sashimi" - sashimi z tuńczyka bez limitu.



Ta sieciówka ma w ofercie nielimitowanego tuńczyka, w zależności od wybranej ceny, dostaje się lepsze, bądź gorsze kawałki. Oczywiście poza samym tuńczykiem dostaje się kupkę przystawek, takich jak tonkatsu (schabowy), jug (kleik ryżowy), zupkę miso, jakąś gotowaną rybę, krewetki w tempurze. No ogólnie wszystko co jest tańsze od tuńczyka, a spowoduje, że zjesz go mniej ;)
Czas jedzenie jest nielimitowany.



Chcieliśmy się zachować jak człowiek cywilizowany, zjedliśmy tyle ile byliśmy w stanie, akurat tak, żeby mieć miejsce na kawę.
To nie... okazało się że w cenie jest jeszcze ryżyk z ikrą i zupa z kiełbasą rybną...
Zdzierżyliśmy ryżyk i większość zupy, była super, ale kiełbaski pływającej w niej w dużych ilościach już nawet nie chcieliśmy dać rady.


A na kawę i deser ostatecznie i tak poszliśmy (wakacje, nadwagą będę się martwiła po powrocie)


Znaleźliśmy też swego rodzaju namiastki gadżetów k-pop'owych :3
Bo kto by nie chciał białych skarpet z np. G-dragon?


A żeby relaksującemu dniu stało się zadość, to wieczorkiem skoczyliśmy na basen, do sauny(ja), spa (Janek) a potem już wegetowaliśmy przy k-dramach w koreańskich maseczkach w płachcie ;)



3 komentarze:

  1. Oj tam, nadwaga, ja widzę samą mrożoną wodę w tym deserze, tylko troszkę dodatków jest na wierzchu.... *^w^*
    Fajny ten bar tuńczykowy, jadłabym!
    Za skarpetki podziękuję ale maseczkę też sobie dzisiaj zrobię, o! ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Maseczka bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedzenie ,zapewne smaczne , wygląda świetnie. A Wasz portret jest powalający .

    OdpowiedzUsuń