deszcz, deszcz, deszcz....

Jak to zniechęca do wszystkiego. Szczególnie w niedzielę...
Zawsze jednak można jakoś z tym walczyć :)
Na przykład idąc na spotkanie lalkowe, które odbywa się w przytulnym kątku w Coffee Heaven. Ciepła kawka mile pobudza, a pełne dobrego nastroju rozmowy, skutecznie pomagają zapomnieć o pogodzie. Udało mi się chyba przy okazji dobrać wreszcie ulubioną kawę, zdradziłam ją na jakiś czas na rzeczy latte, ale jednak pokusa była zbyt duża. Po wczorajszym dniu zostaję na stałe z Dużym żółwiem z dodatkowym espresso i posypką malinową (posypkowy patent Brahdelt). No bo na gorącą czekoladę to tylko do Wedla~~

zdjęcia starałam się ująć w cieplutkich kolorach, żeby chociaż odrobinę rozproszyć deszczową szarość ^^












ech, a teraz czas wrócić do szarej rzeczywistości poniedziałkowego poranka :(

no i czas trochę po marudzić na pocztę polską.
Mam nadzieję, że wreszcie zbierze się do kupy i paczkonosz przyniesie mi przesyłkę z Anglii, która według tamtej poczty miała iść 4-5 dni...
mam również nadzieję, że paczka z Korei przyjdzie w piątek, bo POCZTEX traktuje swoich klientów, którzy dostają coś z zagranicy, jak zło konieczne i każą sobie przyjeżdżać po paczki na jakieś zadupie, jeśli kurier nie zastanie nikogo w domu, no a kurier zawsze przyjeżdża tak żeby nikogo nie zastać.... Co za zapyziała wieś z tej poczty...

Mam nawet jakieś ambitne plany na ten tydzień, ale przez tą pogodę nawet nie będę się nimi dzieliła, bo i tak skończy się na bezczynnym siedzeniu przed komputerem. Ech, ja chcę słoneczka~~

4 komentarze:

  1. No proszę, żółw z malinami zaczyna się propagować! *^v^*
    Ja też trzymam kciuki za Twojego listonosza, sama nie mogę usiedzieć na miejscu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem twoje nic-mi-się-nie-chce. Sama też na to choruję, jak widzę burość za oknem ;( Może by tak do ciepłych krajów...

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłe spędzenie deszczowego dnia. Ja jak zwykle się gubię. Ale po usteczkach poznaję jedną twoją lalkę . Podobają mi się warkocze.
    Zaintrygował mnie żółw . Muszę spróbować . Ale bez posypki. Maliny tylko z gorącą herbatą.
    Bliski koniec remontu. Montują meble. Mieli od rana. Zaczęli o 18. Dobrze. Oby tylko zrobili. Już minął miesiąc. Dokąd można myć naczynia w łazience? I tak mało ich potłukłam. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Opóźnienia przesyłek zagranicznych mogą być spowodowane pyłem wulkanicznym.
    Raz piłam kawę latte z syropem różanym - odrobinę za słodka jak dla mnie, ale kwiaty w ustach... Jak magia... Mam nadzieję, że jeszcze jest na rynku Liptonowa herbata różano-fiołkowa. Smakowałą dla mnie dniami spędzonymi z ciocio-babciami przy ich magicznych kredensach, szafach i toaletkach... ktoś kiedyś mi podpowiedział, że w starych szafach zamieszkują samotne Chinki i parzą tam herbatę...
    To z kolei przypomina mi pewną bajkę, gdzie była stara niania, która siadała w komnacie z oknem witrażowym, na jej białym czepcu malowały się tęczowe wzorki, a obrazki i atmosfera tak bardzo przypomina mi widok dolphies z niedbale upiętymi lokami, w powiewnych sukniach i delikatnych paciorkach...Jakiś dziwny ten wieczór :) w dodatku tu sucho, a Tam, w moim Mieście wszsystko w strugach deszczu, aż mi się zatęskniło za kroplami, żeby współ-czuć...
    Ale to inny temat - okropne tragedie :(

    OdpowiedzUsuń