żółty

Przemku - skoro lubisz czarne rurki, to jutrzejszy (mam nadzieję) post będzie dedykowany Tobie ^^

Koticzko - dzięki bardzo za przedwczesne życzenia ;) a co do Łucznika, to niestety słyszałam opinie, że ta firma od zawsze miała jeden feler, czasami im się trafiają niedorobione egzemplarze -_-, ale może Twoje pętlenie jest spowodowane złym doborem igły i nici do materiału? U mnie to pomogło ^^

maroccanmint - Arianrhod ciekawe ciekawe, muszę to przeanalizować, na razie mam dla ciacha jakieś robocze imię, ale to zdradzę niedługo ;) Z Janomką na razie się całkiem nieźle dogadujemy ^^ i jaka ona jest bosko cichutka~~ będę zdawała relację co jakiś czas jak bardzo kocham, bądź nienawidzę mojej maszynki ;)

~***~

Ponieważ na dworku słoneczko nadrabia zaległości wiosenne, a po tych wszystkich ulewach kolory wiosenne nabrały mięsistej intensywności, więc w najbliższym okresie tytuły postów będą kolorowe ^^

Dziś będzie żółciutko.
Nie spodziewajcie się jednak po mnie żadnej żółciutkiej robótki, bo to raczej nie mój kolor (choć żółtą torebkę posiadam)

za to mam dziś żółciutkie bursztynki ^^
dostałam je do naprawy - bo nie każdy jednak ma taką cierpliwość do dłubania w drobiazgu jak ja ;)
Moja mama w każdym bądź razie nie ma, więc od czasu do czasu reperuję jej różne korale.
Tym bursztynkom popsuło się zapięcie i zaczął przecierać sznureczek


Nie było by w tym nic strasznego gdyby nie to, że pomiędzy poszczególnymi bursztynkami jest supełek....
Co jest równoważne z pocięciem dokładnie całego naszyjnika na części pierwsze ^^


a potem nawlekając ponownie bursztynki pozostaje już tylko wypracować sobie szybką metodę na umieszczanie supełka w pożądanym miejscu.
To miłej zabawy ^^
Moja zakończyła się sukcesem (przy drugim podejściu - za krótki sznurek)

~***~

Tak jak Brahdelt ja też jestem szparagową fanką, więc sezon wiosenny nie może być udanym bez ich obecności (choćby raz) na obiadowym talerzu ^^
W przeciwieństwie do truskawek, które nie robią na nie żadnego wrażenia...

Niedzielny obiadek (ziemniaczki są żółte, więc całość nie odbiega tak bardzo od tematu)

Szparagi w boczku pieczone wraz z ziemniaczkami, rozmarynem i czosnkiem.

Mogłabym to jeść częściej~~

A na koniec fretkowy bonusik ^^

4 komentarze:

  1. Cierpliwość do precyzyjnych robót zaowocowała ślicznym naszyjniczkiem z bursztynów. Szczególnie przypadł on do gustu Havokowi. No niech sobie powącha. A szparagi są nader apetyczne. Ja u siebie nie mogę trafić na zielone. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak ! :D rurki (czarne) wymiatają, nie mogę się już doczekać ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łucznik był niezły; teraz mam coś inszego - siedzi obecnie w szafce głęboko i nie widzę marki, prawdę mówiąc... Na pewno w każdym razie nie jest poustawiana, klekocze, więc peniwe smarowanie też by się jej przydało... Kiedyś się za to wszystko wezmę. Chyba na emeryturze!

    OdpowiedzUsuń
  4. O, szparagi, mam nadzieję, że jeszcze będą za tydzień, jak wrócę z wakacji! *^v^*
    Przywiozę Ci suwenira, prawdziwą węgierską paprykę. ^^

    OdpowiedzUsuń