słonko no i warkocze

Wreszcie w niedzielę zawitało w moim mieszkanku słonko, dzięki czemu mogłam zrobić zdjęcia bez lampy. Rzuciłam się więc z moimi tworami w okolice balkonu i opstrykałam warkoczyki wszelakie (dużo to ich nie było)  ;DNa pierwszy ogień poszły rękawiczki. Przeliczyłam się trochę z mocą słońca (bo

no i wiedziałam, że się spóźnię

Wczoraj wieczorkiem zakończyłam definitywnie temat rękawiczek :)No i tak jak się spodziewałam, będą musiały sobie poczekać na pierwsze starcie ze śniegiem.Ten obecny już się roztapia powoli a temperatura na dworze nawet z rana nie spada już do 0 stopni :/ więc nie chce mi się wozić dodatkowego bagażu

nie będę się powtarzać ;)

Nie wiem czy ktoś zauważył, ale na moich postępowych suwaczkach rudy płaszczyk zjechał do 0%.Nie, to nie jest błąd.Jeszcze w piątek wyglądał takno a potem okazało się, że na wysokość ten kawałek był dobry, ale na szerokość to brakowało mu ok, bo ja wiem, 20-30cm.... bo nie wzięłam pod uwagę, że warkocze

fretkowo i śniegowo

W sobotę była tak piękna pogoda, że postanowiłam zmobilizować ogony walające się po mieszkaniu, do przewietrzenia i przemrożenia futer. Chyba miałam jakieś przeczucie z tą sobotą, bo w niedzielę już tak pięknie nie było ;PNaładowałam sobie nawet rano baterię do aparatu i co? Zapomniałam go :/Ale

rakieta a statek

Kolega oświecił mnie właśnie na czym polega mój błąd myślowy dotyczący statków kosmicznych u Lema. U Lema ludzie latali rakietami kosmicznymiźródło http://astro.zeto.czest.pl/Natomiast w filmach s-f ludzie(i nie tylko) latają statkami kosmicznymiźródło http://archiwum.wiz.pl/obecnie

Eden znaleziony w wannie ;)

Kasiu miałaś rację, Eden był/jest genialny :DLem jest/był niesamowity, cały czas próbuję dojść czemu jego książki mi się tak dobrze czyta.Bo właśnie zaczęłam "Pamiętnik znaleziony w wannie"(czwarty Lem z rzędu).Wnioski:1. podejrzewam mój ścisły (ściśnięty) umysł informatyka o zamiłowaniu do tego gatunku literatury2. styl bycia bohaterów, ich mentalność,

mechaty sweterek :)

Wreszcie mogę powiedzieć, że skończyłam mój mechaty sweterek. Kończyłam go kilka razy, bo:1. nie przewidziałam, że jak się coś rozciągnie, to się równocześnie skróci2. mimo, że książka twierdzi, że zamykanie oczek poprzez przerabianie dwóch razem jest elastyczne, to się jednak myli3. nie przewidziałam,

Burza niezdecydowanych myśli

wryy, tego nie przewidziałampróbki z Alpiny wyszły mi tak inne od tych z oryginału Louhi, że nie mam szans na zrobienie tego płaszcza z tej włóczkiorginał - 18x26Alpina - 11x19w akcie desperacji myślę nad Sylvi, ale żal mi wydawać kasę na wzór, bo nie jestem do końca pewna czy go chcę (jakbym była

Liściata chusta

Odszpilkowałam wczoraj po południu chustę :)Udało mi się wymyślić nawet przenośną "matę" do blokowania, bo inaczej to, albo spałabym na narożniku w salonie, albo frety miały świetną, acz krótkotrwałą, zabawę w rozszarpywanie "fajnej siateczki"oto mój grubaśny koc "mata do blokowania", którym w zależności

Jestem z siebie dumna :D

Jestem taka z siebie zadowolona, że aż postanowiłam pochwalić się moim osiągnięciem już dziś, a nie tak jak zwykle dopiero następnego dnia rano w pracy.Rozpoczęłam dziś operację pod tajemniczym kryptonimem "Jeżdżenie na drutach". I muszę przyznać, że jest to genialne posunięcie. Pomysł podpatrzyłam

co u mnie słychać? szum komputerów

i stukot klawiatury, klikanie myszki, tupot fretek... czasami jednak w tle przebija się stukanie drutów, bo mimo iż leń po przeziębieniowy jeszcze we mnie siedzi, to robienie na drutach zaczyna być od niego  silniejsze :Dna 90% oceniam na przykład obecny stan mojego sweterka(zdjęcie popołudniowe,