Chyba miałam jakieś przeczucie z tą sobotą, bo w niedzielę już tak pięknie nie było ;P
Naładowałam sobie nawet rano baterię do aparatu i co? Zapomniałam go :/
Ale na szczęście aparat w mojej nokii w dzień robi nawet znośne zdjęcia, więc z braku laku musiał wystarczyć.
A co u mnie robórkowo?
z rękawiczkami walczę, bo musiałam zastosować metodę
"jeśli nie możesz dopasować włóczki do wzoru, to dopasój wzór do włóczki"
czyli prawie gotowa rękawiczka poszła do prucia, następną z odpowiednio wyrżniętymi ze wzoru rzędami oczek musiałam jeszczeją skrócić, a do tego z rozpędu chiałam sobie zrobić dwie rękawiczki prawe :/
Ale już jestem na finiszu.
Z rudym płaszczykiem jest bardziej skomplikowanie, ale o tym jutro ;P
PS. ostatnio odkryłam, że kocham brodzić w głębokim śniegu :D może to dla tego, że moje buty nie przemakają ;)
Za dwa miesiące, po przeprowadzce zrobię podobny eksperyment - wezmę moją kotę na szelki i wyjdę z nią na spacer na podwórko, może jej się spodoba, bo wychodzić przez balkon już nie będzie mogła, przenosimy się z parteru na pierwsze piętro. ^^
OdpowiedzUsuńFretki+śnieg to musi być śmieszna kombinacje :D
OdpowiedzUsuńfutrzaste ogonki pewnie zadowolone ze spacerku, pogoda była idealna na buszowanie w śniegu!
OdpowiedzUsuń