Miałam zamiar nie odzywać się aż do skończenia Joy'a, ale jednak dam jakiś znak życia :D
Joy można by nazwać prawie skończonym, choć obawiam się, że mój biust nie jest dostosowany do tego modelu i może znowu zaliczy prucie (Joy, nie biust) ;)
Na razie sweterek w częściach się blokuje, dziś go chyba potraktuje nitką i przymierzę. Zobaczymy jak potoczy się los ;)
Przez okres mojego blogowego niebytu oczywiście nie tylko grałam w grę Maple Story.
Zaliczyłam wypad w góry Świętokrzyskie zainspirowana bilbordami porozsiewanymi po Warszawie. Tempem informatyków bez kondycji przeczłapaliśmy ze znajomymi szczytem Bukowej Góry (zdjęcia pokażę w następnym poście).
Dobrze mieć rodzinę w Świętokrzyskim ;)
Poprawiliśmy źle wypionowane drzwi w pokoju.
I w ogóle wiele wiele się działo.
Odpoczęłam sobie przy okazji od blogowania i trochę od drutów. Za jakiś czas powinnam znowu aktywnie sobie poblogować i pokomentować w innych blogach, bo z tym się też zapuściłam.
miłego dnia :)
A na moim osiedlu mieszka pani, która wychodzi z fretką na smyczy na wieczorne spacery po trawnikach! *^v^*
OdpowiedzUsuńZawsze można rozpiąć guzik tam gdzie jest za ciasno:)Chyba wszystkie projekty Kim chyba są takie przylegające, oj bardzo, bardzo...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nareszcie!!! ^__^
OdpowiedzUsuńA zdjęcia Havoca też będą? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA gdzie fotoreportaż z Bukowej Góry? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń