Znak życia

Miałam zamiar nie odzywać się aż do skończenia Joy'a, ale jednak dam jakiś znak życia :D
Joy można by nazwać prawie skończonym, choć obawiam się, że mój biust nie jest dostosowany do tego modelu i może znowu zaliczy prucie (Joy, nie biust) ;)

Na razie sweterek w częściach się blokuje, dziś go chyba potraktuje nitką i przymierzę. Zobaczymy jak potoczy się los ;)

Przez okres mojego blogowego niebytu oczywiście nie tylko grałam w grę Maple Story.

Zaliczyłam wypad w góry Świętokrzyskie zainspirowana bilbordami porozsiewanymi po Warszawie. Tempem informatyków bez kondycji przeczłapaliśmy ze znajomymi szczytem Bukowej Góry (zdjęcia pokażę w następnym poście).
Dobrze mieć rodzinę w Świętokrzyskim ;)

Poprawiliśmy źle wypionowane drzwi w pokoju.

I w ogóle wiele wiele się działo.

Odpoczęłam sobie przy okazji od blogowania i trochę od drutów. Za jakiś czas powinnam znowu aktywnie sobie poblogować i pokomentować w innych blogach, bo z tym się też zapuściłam.

miłego dnia :)

5 komentarzy:

  1. A na moim osiedlu mieszka pani, która wychodzi z fretką na smyczy na wieczorne spacery po trawnikach! *^v^*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze można rozpiąć guzik tam gdzie jest za ciasno:)Chyba wszystkie projekty Kim chyba są takie przylegające, oj bardzo, bardzo...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A zdjęcia Havoca też będą? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A gdzie fotoreportaż z Bukowej Góry? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń