słonko no i warkocze

Wreszcie w niedzielę zawitało w moim mieszkanku słonko, dzięki czemu mogłam zrobić zdjęcia bez lampy. Rzuciłam się więc z moimi tworami w okolice balkonu i opstrykałam warkoczyki wszelakie (dużo to ich nie było)  ;D


Na pierwszy ogień poszły rękawiczki. Przeliczyłam się trochę z mocą słońca (bo to były okolice południa od południowej strony ;P ) no ale półcień żaluzji uwypuklił nieco warkocze.

Myślicie, że da się lekko sfilcować włóczkę, która ma tylko ok 25% wełny?
bo jak rękawiczkę zakładam w domu to jest dobra, ale z kurtką zsuwa mi się lekko z ręki, co mnie wybitnie irytuje... No i zastanawiałam się czy lekkie jej nadfilcowanie by jej trochę nie zkurczyło


(kichnęłam sobie właśnie na laptopa... człowiek to jednak potrafi)

wracając do tematu

do kolejnej wersji płaszczyka(oby ostatniej) dorobiłam sobie nowiutkie puchate znaczniki :)
kolor trochę nie pasuje( jak sie nie ma co się lubi to się lubi co się ma) ale są milusie






a tu kolejna odsłona płaszczyka (jak mi tym razem nie wyjdzie, to chyba zrobię zapas szalików z tej alpiny). 
czy ktoś już wie na czym się wzorowałam?


a na zakończenie sen warkoczowy, czyli co można zastać w hamaku śpiących fretek



PS. Polarny chyba znalazł nowego właściciela :) zawiozę go w sobotę, mam nadzieję, że pokaże się z lepszej strony, niż głębokość wgryzienia :/ 
Zaczynam się stresować.... Z jednej strony mi smutno, bo ogona lubię, z drugiej się cieszę, że mąż wreszcie odetchnie, a Polar będzie miał tonę towarzystwa i dobrą opiekę, no ale pozostaje jeszcze ta obawa o jego zachowanie. Przeklęty, dominujący tępak... 




1 komentarz:

  1. Że też mi nie przyszło do głowy, że można zrobić marker z pomponika!... Robiłam z koralików, ale one się zaczepiają jak głupie o robótkę, i w końcu używam samych kółeczek metalowych albo spinaczy biurowych. ^^
    Ciekawe, czy druga fretka nie będzie się czuła samotna? Pamiętam, jak zaginął nam drugi kot, to kota chodziła po domu jak śnięta, szukała go po kątach, wyglądała przez okno i na widok jakiegokolwiek czarno-białego zwierzęcia miauczała smętnie... (zresztą ja też...)

    OdpowiedzUsuń