zbiorowo po weekendzie

ten weekend był zupełnie nierobótkowy, ale w trakcie całego tygodnia coś tam jednak dłubałam
;)

postanowiłam powrócić do dzielnej walki z aligatorem. Po wielu walkach ze swoimi poprawnymi wizjami oczu udało mi się uzyskać efekt odpowiadający oryginałowi :D


Z łuskami było już dużo łatwiej, chociaż chwilkę zajęło mi rozplanowanie ich rozstawu
(i na tym etapie Ali poszedł znowu spać)


Zakończyłam też pierwszy 2-kłębek afganowy. Wyszło mi 8 elementów, czyli jest lepiej niż zakładałam, bo brakuje mi włóczki tylko na ok 50 kwadracików.

A teraz przyczyna snu aligatorzego. Sweter. Zabrałam się za rękaw i nadałam tej robótce najwyższy priorytet, bo już za długo się toto za mną ciągnie

Właściwie to jest jeszcze jedna przyczyna snu aligatora i kilku innym zawieszonym rzeczom.
Wreszcie zmotywowałam się(brat miał w tym pewien udział) do tak zwanego "zabrania się za siebie" czyli wracam do rysowania i grafiki. Muszę przyznać, że po ok 5-ciu latach przerwy ciężko rysuje się np. "cycate panienki" ;) trzeba też rozwinąć kompterowo-graficzne skrzydełka. Oj czeka mnie dużo, dużo pracy.
Dla tego ołówek, tablet, myszka(w zależności od nastroju) w garść i czas wyrobić sobie jakiś własny styl.

2 komentarze:

  1. Aligator całkiem fajnie Ci wychodzi :D
    A co do grafiki to Twój brat ma rację, do dzieła!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastycznie wychodzi ten aligator! Muszę też przyznać, że masz bardzo ładne suwaczki :)

    OdpowiedzUsuń